USA – Floryda

Podróż na Florydę była naszą trzecią z kolei wycieczką do Stanów Zjednoczonych (po wizycie na zachodnim wybrzeżu w 2018r. oraz wschodniej części Stanów i Kanady w 2019r.) i jednocześnie stała się pierwszą z podróży do USA, którą udało się nam opisać. Zaczęła się ona od tego, że w lutowy, zimny poranek, w składzie dwuosobowym (Marcin + Żona), wsiedliśmy do samolotu na lotnisku w Balicach, aby po 14h podróży nucić po nosami welcome to Miami.

Miejsce Miami
Data wyjazdu 26.02 – 10.03.2023
Środek transportu samolot, samochód
Waluta / Aktualny kurs 1 dolar (USD) = 100 centów
1 dolar ≈ 3.77 zł
Lokalny czas
Aktualna pogoda
Dzień / data
Wschód – zachód Słońca

Spis treści

Mapa podróży

W górę do spisu treści

Harmonogram

Dzień podróży (Data) Miejscowość Atrakcje Nocleg Trasa
Dzień 1 (26.02) Miami / Orlando Orlando ~380 km
Dzień 2 (27.02) Orlando / Cape Canaveral Kennedy Space Center Visitor Complex (NASA) Orlando ~200 km
Dzień 3 (28.02) Orlando Orlando (Downtown, Walt Disney World Resort) Orlando ~70 km
Dzień 4 (01.03) Ponce Inlet / Daytona / St. Augustine Ponce Inlet (latarnia, plaża), Daytona (tor Daytona International Speedway, plaża), St. Augustine (Flagler College) Ridgeland ~540 km
Dzień 5 (02.03) Charleston / Beaufort Plantacja Boone Hall, Charleston (Downtown, French Quarter, South of Broad) Ridgeland ~300 km
Dzień 6 (03.03) Savannah / Amelia Island / Jacksonville Savannah (ławeczka Forresta Gump’a, Forsyth Park, skwery), Amelia Island, Fernandina Beach, Jacksonville (Five Point) Jacksonville ~300 km
Dzień 7 (04.03) Tampa / St. Petersburg Tampa (Manatee Viewing Center, Ybor City, Riverwalk) St. Petersburg ~360 km
Dzień 8 (05.03) Sarasota / Fort Myers St. Petersburg (Skyway Bridge), Sarasota (plaża), Fort Myers (Manatee Park) Naples ~340 km
Dzień 9 (06.03) Ave Maria / Miami Ave Maria, Everglades (Loop Road Scenic Drive, airboat) Kendall ~180 km
Dzień 10 (07.03) Fort Lauderdale / Miami  Fort Lauderdale (Lauderdale Beach), Miami Beach Kendall ~150 km
Dzień 11 (08.03) Key West Key West (Seven Mile Bridge, Hemingway Home, Southernmost point of Continental USA) Kendall ~480 km
Dzień 12 (09.03) Miami Miami (rejs po Biscayne Bay, Downtown, Little Havana) Kendall ~70 km
Dzień 13 (10.03) Miami Beach Miami Beach (plaża) Kendall ~60 km

W górę do spisu treści

Przed wyjazdem

Nasze przygotowania do wyjazdu rozpoczęły się już ok. pół roku wcześniej od poszukiwań tanich biletów lotniczych na skyscanner.pl. Chcieliśmy znaleźć lot w okresie listopad – marzec, kiedy są najlepsze warunki do zwiedzania Florydy i przede wszystkim nie występują wtedy huragany. Ceny które pojawiały się wyszukiwarce jesienią, były w okolicach 4000 zł za osobę i dopiero na początku stycznia na stronie LOT’u pojawiła się oferta na trasie Kraków – Warszawa – Miami poniżej 3000 zł wraz z bagażem. Tak jak i przy poprzednich wyprawach do USA, przed wyjazdem zarezerwowaliśmy samochód (tym razem w Hertz’u) i wykupiliśmy ubezpieczenie podróżne. Przed lotem odprawiliśmy się najwcześniej jak tylko było to możliwe, dzięki temu mieliśmy spory wybór spośród wolnych miejsc i zajęliśmy fotele w rzędzie w wyjściem awaryjnym, z praktycznie nieograniczoną ilością miejsca na nogi (20B / 20C w Boeing 787-8).

 

Pomimo że od 2019 Polacy mogą podróżować do USA w ramach ruchu bezwizowego, przed wyjazdem wymagana jest rejestracja, i uzyskanie pozwolenia na wjazd w elektronicznym systemie autoryzacji podróży (ESTA). W naszym przypadku te formalności nie były konieczne – nadal mieliśmy w naszych paszportach wizy, na podstawie których można wjechać do Stanów. Dodatkowo podczas odprawy na lotnisku wymagane było okazanie certyfikat szczepienia przeciwko COVID (2 dawki).

W górę do spisu treści

Podróż(owanie)

Sumarycznie podróż z Krakowa zajęła nam ok 13 godzin, a sam lot do Miami trwał nieco ponad 10h. W jego trakcie otrzymaliśmy dwa ciepłe posiłki i mieliśmy dostęp do praktycznie nieograniczonej ilości przekąsek i napojów. Po wylądowaniu pierwszą rzeczą była kontrola paszportowa, podczas której sprawdzenie dokumentów, zdjęcie, pytania o cel wizyty, czas jej trwania i ilość wwożonej waluty to standardowa i oficjalna procedura. Luźniejsza część (rekomendacja dotycząca wypożyczanego samochodu – „… najlepiej Dodge RAM …” i życzenia miłego urlopu) była nadprogramową, własna inicjatywą życzliwego urzędnika, do którego akurat trafiliśmy.

Po odebraniu bagaży, podjechaliśmy kolejką MIA Mover z hali lotniska do budynku mieszczącego stacje kolejową, dworzec autobusowy i biura wynajmu samochodów. Jeszcze kilka lat temu do wypożyczenia samochodu  konieczne było posiadanie karty kredytowej, teraz w większości wypożyczalni można posłużyć się kartą debetową. Minusem tego rozwiązania jest blokada określonej kwoty na karcie na czas wynajmu – w naszym przypadku było to 500 dolarów. Po załatwieniu wszystkich formalności, udaliśmy się na parking i wybraliśmy (!) samochód. Hertz w Miami pozwala klientowi samodzielnie zadecydować, czym chce się jeździć i wybrać jeden z pojazdów zaparkowanych w określonym na umowie wynajmu sektorze ( w naszym przypadku była to klasa samochodów Regular). Kluczyki znajdowały się w aucie, wystarczyło tylko wrzucić walizki do bagażnika, zeskanować się na bramkach wyjazdowych, i w drogę. W trakcie dotychczasowych podróży, zarówno tych prywatnych jak i służbowych, nie spotkaliśmy się z takim rozwiązaniem.

Spora część autostrad na Florydzie jest płatna. Dodatkowo oprócz połączeń pomiędzy miastami, na drogach w obrębie dużych aglomeracji wydzielone są Express Lanes, które także są płatne.  Te pasy to wygrodzona słupkami lub murkiem lewa część drogi, która zwykle jest mniej zatłoczona, ale nie ma też dostępu do wszystkich zjazdów z highway’a. Na wszystkich płatnych odcinkach zainstalowane są kamery fotografujące tablice rejestracyjne. Na początku te częste flash’e były trochę niepokojące i wywołują skojarzenia z fotoradarem, zwłaszcza podczas podróżowania nocą.  Płatność za autostrady w naszym przypadku była rozliczona przez wypożyczalnie już po zwrocie samochodu – przy wypożyczeniu mieliśmy do wyboru dwa sposoby naliczania opłat:

– 9,99 $ / każdy dzień korzystania z płatnej autostrady + opłaty za przejazd przez każdy z punków poboru

– 13,99 $ / każdy dzień  wypożyczenie samochodu (bez limitów – All-inclusive Tolling)

My zdecydowaliśmy się na tę pierwszą metodę i ostatecznie zapłaciliśmy w sumie ponad 87 dolarów za 4 dni + „opłaty na bramkach”. Szczegóły dotyczące siatki płatnych dróg i opłat znajdziecie na stopnie operatora Plate Pass.

 

Jazda po amerykańskich drogach lokalnych i autostradach jest dość łatwa i bezstresowa. Czytelnie oznaczone węzły drogowe (numer zjazdu + kierunek), oraz podawanie kierunków geograficznych, w których biegną drogi, są pomocne przy nawigowaniu. Nieco bardziej wymagająca może być jazda w rejonie dużych miast (Miami, Orlando, Jacksonville, Charlstone, Tampa), gdzie ruch jest spory o każdej porze dnia, a pięcio … sześciopasmowe drogi krzyżują się w praktycznie we wszystkich kierunkach i na różnych poziomach. My podczas jazdy korzystaliśmy z pomocy nawigacji w GoogleMaps w trybie offline – mapy ściągnęliśmy na telefon jeszcze przed podróżą.

Parkowanie w centrach miast nie było specjalnie drogie – zwykle stawka wynosiła 2$ za godzinę postoju. Wyższe ceny był w pobliżu plaż (Miami Beach, Fort Lauderdale – 4$/h), a najwięcej zapłaciliśmy za parking przy Kennedy Space Center – 10$, tu trzeba zaznaczyć, że była to stała stawka niezależna od czasu parkowania. Bilet parkingowy można kupić płacąc gotówką lub kartą w tradycyjnych parkomatach, rozlokowanych w strefie parkowania. W kilku miejscach natknęliśmy się też na spotykane w filmach „amerykańskie” parkometry, umieszczane zaraz obok każdego miejsca parkingowego. Opłaca się je kartą lub gotówką, a na wyświetlaczu wskazują czas pozostały do końca parkowania i sygnalizują lampką status (kolor zielony – postój zapłacony / czerwony – stoisz nielegalnie 😉 ). Praktycznie wszędzie funkcjonują też aplikacje do płacenia za parkingi, ale nie udało nam się z nich skorzystać z prozaicznego powodu – nie były dostępne w polskim sklepie GooglePlay.

Na koniec tej części mała statystyka związana z jazdą samochodem:

  • pokonaliśmy łącznie 2351 mil (3761 km)
  • spalając 64,4 galony benzyny (243,7 l)
  • co daje średnie spalanie 36,5 MPG (6,46 l/100km)
  • a uśredniony dzienny przebieg wyniósł 313 km

W górę do spisu treści

Noclegi

Wszystkie noclegi jak zwykle rezerwowaliśmy poprzez booking.com z ok. 2-3 tygodniowym wyprzedzeniem. W trzech przypadkach konieczna była przedpłata – w pozostałych płaciliśmy za pobyt na miejscu.

Nocleg Miejscowość Ilość nocy Śniadanie Cena (noc / całość) Przedpłata
Motel Rodeway Inn Kissimmee Maingate West Orlando 3 Tak 70,00 / 210,00 $ Nie
Motel Days Inn by Wyndham Ridgeland 2 Tak 82,14 / 164,28 $ Nie
Kwatera Roosevelt Inn Jacksonville 1 Nie 66,83 / 66,83 $ Tak
Kwatera Private room with a lock St. Petersburg 1 Nie 104,31 / 104,31 $ Tak
Kwatera Naples’ Hidden Gem Naples 1 Nie 145,30 / 145,30 $ Tak
Hotel The Palms Inn & Suites Miami Kendall 4 Tak 117,26 / 469,04 $ Nie

Pierwszy nocleg wypadł zdecydowanie najgorzej – pokój był brudny i czuć w nim było stęchliznę z nieczyszczonej klimatyzacji. Kolejny motel w Ridgeland okazał się pod tym względem tylko nieco lepszy. Natomiast kwatery były zaskakującą dobre – czyste, spokojne i wygodne. Na szczególną pochwałę zasługuje Roosevelt Inn w Jacksonville z dużym salonem, w pełni wyposażoną wspólną kuchnią i super wygodnym łóżkiem. Nasz nocleg w St. Petersburgu w mikroskopijnym pokoju, miał dwie łazienki dzielone z innymi pokojami (czyste i niezatłoczone), a w Naples po przyjeździe okazało się, że gościmy u polskiej rodziny. We wszystkich hotelach / motelach umywalka z lustrem stanowiła cześć pokoju, w oddzielnej łazience była tylko wanna z prysznicem i toaleta.

Śniadania w motelach i hotelu wyglądały zawsze identycznie, niezależnie od miejsca gdzie się zatrzymaliśmy. Wszędzie można było usmażyć sobie gofra lub zrobić grzankę (masło orzechowe, dżem, syrop klonowy jako dodatek), nalać kawy, herbaty (z termosu) lub soku (za automatu) i wziąć na deser banana lub jogurt.

W górę do spisu treści

Jedzenie

Jedzenie i kulinaria w Stanach? Gdyby zrobić na ten temat sondę uliczną, podejrzewamy że w pierwszej trójce pojawiły by się bardzo powszechne i stereotypowe skojarzenia: fast food oraz tradycyjny bar przy drodze z lat sześćdziesiątych z sofami obitymi czerwonym skajem, szafą grającą i kelnerką dolewającą kawą.

Co do pierwszego… to prawda – fast food’y są wszechobecne. Począwszy od tych bardzo rozpoznawalnych na całym świecie jak: McDonald’s, Burger King, KFC, Pizza Hut, Subway), poprzez te trochę kojarzone w Polsce jak Taco Bell, Dunkin,Donuts czy Wendy’s, aż po zupełne unikaty, obecne chyba tylko w Ameryce Północnej (Jack in the box, Five Guy’s, Chick-fill-A, Chipotle). My spróbowaliśmy jedzenia w tych dwóch ostatnich, Chick-fill-A serwuje burgery z kurczakiem i ciekawą wariację na temat frytek pod nazwą Waffle Potato Fries (dwa zestaw z napojem kosztowały nas niecałe 22$). Natomiast w Chipotle można spróbować meksykańskich smaków. Restauracja podaje dania w formie burrito, tacos, salad lub bowl mieszając przy ladzie składniki zgodnie z wyborem klienta (coś w stylu Subway’a) – zestawy są naprawdę olbrzymie, zwłaszcza bowl’e, i kosztują od 8$ (Chicken Bowl) do 10$ (Steak Bowl) za osobę. Do Chipotle przekonaliśmy się już podczas poprzednich naszych podróży do Stanów i dlatego chętnie odwiedzaliśmy tą knajpkę i tym razem. Smaczne bowl’e serwowane w podobnym stylu znaleźliśmy też w Bolay – tu jednak było dużo bardziej różnorodnie jeśli chodzi o składniki i smaki, co wpłynęło też na nieco wyższą cenę (ok. 13$ za osobę). W ramach tournée po fast food’ach odwiedziliśmy jeszcze Taco Bell, w którym menu nie odbiegało od tego spotykanego w Europie, a ceny średnio wychodziły ok. 10 … 12$ za zestaw.

Wracając do drugiego skojarzenia – niestety nie udało nam się znaleźć na Florydzie typowego amerykańskiego baru i odświeżyć wspomnień z wizyt w Goldies Route 66 Diner w miasteczku Williams (Arizona). Mała namiastkę takiego klimatu poczuliśmy we Friends Dinner w Jacksonville, gdzie zjedliśmy śniadanie i wypiliśmy kawę (24$ za dwie osoby). Smaczną pizzą uraczono nas za to we włoskim Due Amici Pizza and Pasta Bar w Tampie, gdzie można było zamawiać po kawałku różnych smaków pizzy (w sumie za 4 szt. zapłaciliśmy 29$). Sugerując się pozytywnymi opiniami odwiedziliśmy lodziarnie Azucar w Little Havana (Miami) oraz restauracje El Mago de las Fritas, rodzinny bar serwujący kubańską odmianę burgerów (34$ za dwa burgery i frytki).

Dopełnieniem naszej diety był suchy prowiant ;). Najczęściej zaopatrywaliśmy się w przekąski w postaci owoców, bakalii, jogurtów, chlebków ryżowych i gotowych zestawów sałatek w Wallmartach i marketach sieci Target. Już za kilka dolarów można było tam kupić coś na ząb. W części noclegów mieliśmy także opłacone śniadania, ale jak już wcześniej wspomnieliśmy, miały one raczej formę małego i prostego bufetu.

W górę do spisu treści

Zwiedzanie / Atrakcje

Nazwa Lokalizacja Mapa Cena (os.)
Kennedy Space Center (NASA) Cape Canaveral GoogleMaps 80,25 $

To była pierwsza i chyba najfajniejsza atrakcja na naszej trasie, warta każdego wydanego dolara i poświeceni jej całego dnia. Kompleks Kennedy Space Center składa się z dwóch części – w pierwszej, położonej obok parkingu znajduje się centrum informacji, Rocket Garden z ekspozycją rakiet, sklepy, kino, restauracje, i dwa duże budynki do zwiedzania. Space Shuttle Atlantis mieści w środku wszystko co związane z programem lotów kosmicznych wahadłowców wraz oryginalnym promem Atlantis wiszącym w centrum hali. Jego pierwszy widok robi niesamowite wrażanie, zwłaszcza że jest on poprzedzony świetnie przygotowanym filmem z efektami 3D. Nie chcemy zdradzać więcej szczegółów żeby nie popsuć niespodzianki ale scenariusz wprowadzenia na wystawę to naprawdę majstersztyk. W tej części kompleksu znajdują się także miejsca do eksperymentów i różnego rodzaju symulatory (można nawet na chwile wcielić się w role astronauty w symulatorze promu i choć trochę poczuć przyspieszenia występujące podczas startu misji). Drugi z budynków, Gateway: The Deep Space Launch Complex, prezentuje przyszłość podboju kosmosu. Do kolejnej części dla zwiedzających (Apollo/Saturn V Center) dojeżdża się autobusem wliczonym w cenę biletu wstępu, mijając po drodze ogromny budynek do montażu rakiet – VAB – Vehicle Assembly Building, oraz drogi na pola startowe. Na miejscu znajduje się hala z rakietą Saturn V, która zabrała Amerykanów na Księżyc oraz prezentacjami i filmami na temat misji Apollo. W tym miejscu również wejście na ekspozycję poprzedzone jest wstępem filmowym i „ogłuszająco-wstrzącającą” symulacją startu rakiety, obserwowaną ze zrekonstruowanego centrum kontroli startu. Dodatkową atrakcją na którą można trafić jest start rakiety – na stronie KSC jest podany harmonogram lotów. Nam akurat nie udało się w niego w(y)strzelić ;).

 

Nazwa Lokalizacja Mapa Cena (os.)
Orlando Downtown Orlando GoogleMaps

W centrum Orlando nie spędziliśmy zbyt wiele czasu, wybraliśmy się na spacer dookoła parku Eola Lake i po otaczających go uliczkach. Odwiedziliśmy też sklep z gadżetami Orlando Magic w hali Amway Center, a południu pojeździliśmy samochodem po kompleksie Walt Disney World Resort składającym się z kilku parków tematycznych, obejmujących łącznie obszar 1/3 powierzchni Krakowa i zatrudniającym 77 000 ludzi (!). Nawet nie podchodziliśmy do zwiedzania tego giganta, zajęłoby to nam pół wycieczki i pochłonęło koszmarne ilości pieniędzy (2 dniowy karnet to kwota rzędu kilkuset dolarów).

 

Nazwa Lokalizacja Mapa Cena (os.)
Latarnia / plaża Ponce Inlet GoogleMaps 6,98 $
Tor Daytona International Speedway Daytona GoogleMaps 25 $ / 55 $ (VIP)
Plaża Daytona Beach GoogleMaps

Zwiedzanie Ponce Inlet i Daytona połączyliśmy razem, po wyprawie na szczyt latarni przespacerowaliśmy się po lokalnej plaży i następnie pojechaliśmy na tor Daytona, gdzie zrobiliśmy tylko kilka zdjęć. Na miejscu można wybrać się na zorganizowaną wycieczkę  w  tańszej i krótszej wersji nazwanej Speedway Tour (70 min.) lub VIP Tour, która trwa 2,5 godziny (uwaga – nie jest  organizowana codziennie). Zaskoczyło nas, że po plażach w Ponce Inlet i Daytona Beach można jeździć samochodem – wzdłuż linii brzegu nawet wyznaczona została pachołkami droga z ograniczeniem do 10 MPH. Opuszczając Daytona Beach kierowaliśmy się na północ w kierunku St. Augustine drogą widokową A1A Scenic & Historical Coastal Byway.

 

Nazwa Lokalizacja Mapa Cena (os.)
St. Augustine – St. George Street St. Augustine GoogleMaps
Flagler College St. Augustine GoogleMaps

St. Augustine jest najstarszą osadą założoną przez Europejczyków w kontynentalnej części USA. W trakcie krótkiego pobytu w miasteczku przespacerowaliśmy się jego główną ulicą St. Geroge Street, otoczoną domami w stylu kolonialnym, i spędziliśmy chwilę na kampusie lokalnego colleag’u mieszczącego się w historycznych budynkach dawnego, ekskluzywnego hotelu. Miasteczko oprócz pieszych spacerów oferuje też zwiedzanie w zorganizowanych autobusikach – Old Town Trolley Tours.

 

Nazwa Lokalizacja Mapa Cena (os.)
Plantacja Boone Hall Charleston GoogleMaps 28 $
Charleston Downtown, French Quarter, South of Broad Charleston GoogleMaps

Wizytę w Charleston, znajdującym się już w Karolinie Południowej, rozpoczęliśmy od odwiedzenia leżącej na wschód od miasta plantacji Boone Hill, która była planem między innymi serialu „Północ Południe”. Główna droga prowadząca od bramy do rezydencji wyglądała niesamowicie – potężne drzewa obrośnięte były zwisającym praktycznie do ziemi mchem hiszpańskim (roślina, która nie ma korzeni i pochłania wilgoć i składniki odżywcze z powietrza i deszczu). W tym miejscu zwiedziliśmy rezydencję dawnych właścicieli, pospacerowaliśmy po ogrodzie, i zobaczyliśmy ekspozycje związane z niewolnictwem i jego historią, prezentowaną w dawnych domach niewolników. Dodatkowo załapaliśmy się na prezentację kultury Gullah, która narodziła się wśród czarnoskórych mieszkańców farm leżących w Lowcountry obejmującego m.in. Charleston. Na koniec wybraliśmy się na przejażdżkę po plantacji w przyczepie ciągniętej przez traktor, podczas której przewodnik opowiadał o jej bieżącej działalności (nadal uprawiane są tam owoce i warzywa). Jako alternatywę dla Boone Hill można też wybrać plantacje Drayton Hall lub Middleton Place, nam jednak bardziej po drodze było z tą pierwszą. Popołudnie spędziliśmy już na spacerach po starej części Charleston, będącym niegdyś główny miejscem handlu niewolnikami i miastem w którym rozpoczęła się wojna secesyjna. Szkoda że na zwiedzanie mieliśmy tylko kilka godzin, bo przechadzając się leniwie ulicami French Quarter, i skręcając w przecznice King Street można natknąć się na naprawdę piękną zabudowę (w sumie nie tak starego) miasta.  

 

Nazwa Lokalizacja Mapa Cena (os.)
Old Town Trolley Tour Savannah GoogleMaps 31 $
Fernandina Beach Amelia Island GoogleMaps
Jacksonville Five Points Jacksonville GoogleMaps

W drodze powrotnej na Florydę zatrzymaliśmy się w Savannah, gdzie wybraliśmy się na objazdowy tour po mieście. W trakcie godzinnej wycieczki zwiedziliśmy centrum pełne niedużych skwerów (na jednym z nich rozpoczyna się filmowa historia Forresta Gumpa), port, park oraz zobaczyliśmy najważniejsze atrakcje Savannah. Dodatkową atrakcją byli wsiadający na kilku przystankach ucharakteryzowani aktorzy, grający role osób związanych z miastem i opowiadający ich historie. Poznawszy topologie miasta, wybraliśmy się na spacer, odwiedzając już tylko wybrane przez nas punkty (Chippewa Square, Pulaski Square, Broughton Street). Jadąc dalej na południe, zrobiliśmy przystanek w Fernandina Beach na przechadzkę po miasteczku, a następnie pojechaliśmy do Jacksonville. Tam spędziliśmy popołudnie i wieczór spacerując po dzielnicy Five Points i parku Memorial Park.

 

Nazwa Lokalizacja Mapa Cena (os.)
Manatee Viewing Center Tampa GoogleMaps
Tampa Ybor City Tampa GoogleMaps
Ścieżka Riverwalk Tampa GoogleMaps

Nasza wizyta w Tampie była ograniczona do jednego popołudnia, w trakcie którego czas głównie spędziliśmy w dzielnicy Ybor City, noszącej nazwę jej fundatora, hiszpańskiego potentata przemysłu tytoniowego. Vicente Martinez Ybor po przyjeździe do Stanów w XIX w. założył w tym miejscu fabrykę cygar, która przyciągnęła także innych przedsiębiorców tej branży, a także robotników będących głównie imigrantami z Kuby. Stworzony przez nowych mieszkańców klimat Hawany najbardziej oddają E 7th lub E 8th Ave, wypełnione sklepami z tytoniem i cygarami, kubańskimi knajpkami oraz biegającym po ulicach drobiem. Z dzielnicy Ybor City udaliśmy się do Downtown (miedzy nimi kursuje darmowy tramwaj), gdzie nad brzegiem rzeki Hillsborough przespacerowaliśmy się fragmentem ponad czterokilometrowej ścieżki Riverwalk. W trakcie pobytu w Tampie odwiedziliśmy też Manatee Viewing Center, w którym przy sprzyjającym szczęściu można zobaczyć pływające w zatoce manaty. Nam nie udało się spotkać ani jednego.

 

Nazwa Lokalizacja Mapa Cena (os.)
Sunshine Skyway Bridge St. Petersburg GoogleMaps
Plaża Siesta Key Beach Sarasota GoogleMaps
Manatee Park Fort Myers GoogleMaps

Opuszczając Tampe przejeżdżaliśmy przez wznoszący się ponad 50 m nad wodami zatoki most Sunshine Skyway Bridge, który jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych konstrukcji na Florydzie i „zagrał rolę” w końcowej scenie filmu Punisher.  Poprzednia budowla znajdująca się w tym miejscu, zawaliła się w 1980 r. na skutek uderzenia statku w podporę mostu. W samochodach, które wpadły wtedy do wody wraz z fragmentami konstrukcji, zginęło 35 osób. Jadąc dalej na południe zatrzymaliśmy się na  plażach Sarasoty. Chcieliśmy tam zostać trochę dłużej, jednak na brzegu leżało leżało sporo zdechłych ryb wyrzuconych przez ocean i czuć było nieprzyjemny zapach. Jak dowiedzieliśmy się później, winę za to ponosił red tide – zakwit alg w wodach Zatoki Meksykańskiej, które wytwarzają toksyny szkodliwe również dla człowieka. W Fort Myers odwiedziliśmy kolejny park z wolno żyjącymi manatami i … niestety ponownie nie zobaczyliśmy żadnego z tych zwierząt. Były za to ścieżki na pomostach pomiędzy drzewami i wypatrywanie kryjących się w zaroślach aligatorów. 

 

Nazwa Lokalizacja Mapa Cena (os.)
Miasteczko Ave Maria GoogleMaps
Loop Road Scenic Drive Everglades GoogleMaps
Everglades Safari Park Everglades GoogleMaps 40 $

Swego rodzaju ciekawostką była wizyta w katolickim miasteczku Ave Maria leżącym niedaleko Naples. Zostało ono założone w 2005 r. przez milionera i właściciela Domino’s Pizza, a w jego centrum znajduje się monumentalny budynek kościoła. Zgodnie z życzeniem fundatora część lokalnych praw stanowią reguł wiary chrześcijańskiej (np. zakaz sprzedaż środków antykoncepcyjnych i rozpowszechniania pornografii). Podróżując dalej do Everglades skręciliśmy z głównej trasy na szutrową drogę nazwaną Loop Road Scenic Drive, gdzie na wyciągnięcie ręki mijaliśmy symbol Florydy – aligatory. Gady wygrzewały się na poboczach i pływały w pobliskich rowach w towarzystwie lokalnego ptactwa (czaple, żurawie). Niestety w drodze do Miami musieliśmy ominąć Shark Valley Visitor Center leżące na terenie parku narodowego Everglades – ze względu na dużą ilość odwiedzających parking przy parku był już zamknięty. Zamiast tego kilkanaście kilometrów dalej na wschód zatrzymaliśmy się w przydrożnym parku safari na wycieczkę airboat’ami po rozlewiskach. W trakcie ok. 40 min. rejsu przewodnik opowiadał o lokalnej florze i faunie żyjącej w szerokiej na ok. 90 km leniwie płynącej rzecz Everglades oraz naturze żyjących tu aligatorów (które nie są tak agresywne jak krokodyle i w spotkaniu z człowiekiem raczej salwują się ucieczką), pieszczotliwie nazywanych przez lokalsów „Ali”.

 

Nazwa Lokalizacja Mapa Cena (os.)
Plaża Fort Lauderdale GoogleMaps
Plaża, deptak Miami Beach GoogleMaps

Pierwszy dzień pobytu w okolicach Miami spędziliśmy plażując. Na początku odwiedziliśmy Fort Lauderdale, gdzie praktycznie w każdym barze wzdłuż wybrzeża odbywała się jakaś impreza (trafiliśmy na okres amerykańskiego, studenckiego spring break). Sama plaża była jednak na tyle długa i szeroka, że można było bez problemu znaleźć spokojne miejsce do rozłożenia koca i pływania w oceanie. Na całe popołudnie i wieczór wybraliśmy się do Miami Beach i spacer wzdłuż Ocean Drive zabudowanej budynkami w stylu Art Deco. Wyglądały one szczególnie zjawiskowo po zmroku, gdy ich fasady rozświetlone były różnokolorowymi neonami.

 

Nazwa Lokalizacja Mapa Cena (os.)
Seven mile bridge Key West GoogleMaps
Hemingway Home Key West GoogleMaps 18 $ (gotówka)
Southernmost point of Continental USA Key West GoogleMaps

Wyprawa do Key West zajęła nam cały dzień – aby dotrzeć do najbardziej wysuniętego na południe punktu USA leżącego w archipelagu Florida Keys musieliśmy pokonać ponad 230 km (w jedną stronę). Ale i tak było warto. Trasa wiodąca mostami od jednej wyspy do kolejnej była ciekawa, a miasteczko pełne drewnianych domów z kolorowymi fasadami na jej końcu naprawdę urokliwe. Na miejscu odwiedziliśmy dom Ernesta Hemingway’a, w którym pisarz tworzył przez osiem lat swojego życia. Oprócz pamiątek i poświęconej mu ekspozycji, nasze zainteresowanie wzbudziły przesiadujące praktycznie wszędzie koty. W większości przypadków były one polidaktylowe, czyli miały nadmiarowe palce w łapach. Standardowo jest ich w sumie osiemnaście (po pięć w przednich i cztery w tylnych kończynach), jednak pisarz szczególnie upodobał sobie właśnie te odmienne zwierzaki i właśnie dlatego nazywa się je potocznie kotami Hermingway’a (rasa maine coon). W Key West spędziliśmy trochę czasu spacerując głową ulicą Duval Street z knajpkami i sklepami z pamiątkami. W okolicach jej południowego końca znajdowała się lokalna atrakcja – betonowa „boja” oznaczająca najbardziej wysunięty na południe punkt USA na kontynencie. 

 

Nazwa Lokalizacja Mapa Cena (os.)
Miami Downtown Miami GoogleMaps
Miami Little Havana Miami GoogleMaps
Rejs po zatoce Biscayne Miami GoogleMaps 30 $

Ostatnie dni w Miami spędziliśmy głównie spacerując po mieście. Odpuściliśmy wszelkie zwiedzania i powłóczyliśmy się po Downtown (okazyjnie korzystając z darmowej kolejki Metromover), spędziliśmy czas w Little Havana i wybraliśmy się na rejs statkiem po zatoce, z pokładu którego można było pooglądać posiadłości celebrytów i bogaczy (Ricky Martin, David Beckham), które są praktycznie niedostępne od strony lądu.  

W górę do spisu treści

Mapa punktów / Atrakcje

Mapa zwiedzania / atrakcjiW górę do spisu treści

Inne

Robiąc zakupy praktycznie wszędzie płaciliśmy kartą Revolut. Jedyne miejsce gdzie mieliśmy problemy z jej użyciem były dystrybutory na stacjach benzynowych, w których trzeba dokonywać autoryzacji kartą przed rozpoczęciem tankowania. W takim przypadku musieliśmy podejść do obsługi zapłacić przy kasie. Cały czas należy też pamiętać o tym, że ceny widniejące na półkach nie są tymi, które zobaczymy na paragonie. Należy do nich dodać jeszcze podatek stanowy, a w niektórych miejscach dodatkowy TAX naliczany przez hrabstwo, co w sumie podbija cenę o ok. 6,5 – 7,5%. Bieżące zakupy głownie robiliśmy w Wallmarcie, gdzie można kupić praktycznie wszystko, za to z sieciówek Marshalls i Ross: Dress for less  przywieźliśmy kilka fajnych ciuchów i trochę bibelotów (m. in. pachnące świeczki WoodWick w promocyjnej cenie). Elektronika sprzedawana w Best Buy okazała się już nie być aż tak atrakcyjna cenowo jak w trakcie naszych poprzednich wizyt w USA . Bez promocji ceny sprzętu były praktycznie porównywalne z tymi w polskich marketach. 

Klika razy mieliśmy momenty, gdy nasze telefony nie mogły zalogować się do sieci i przez kilkanaście godzin byliśmy offline. Raczej nie było to związane z rodzimą kartą SIM (Orange, Play) lub rzeczywistym brakiem zasięgu (ręczne wyszukiwanie sieci znajdowało kilku dostępnych operatorów) i ostatecznie pogodziliśmy się z sytuacją że od czasu do czasu byliśmy poza zasięgiem. W trakcie podróży korzystaliśmy z wykupionego roamingowego pakietu danych, który w sumie nie okazał się aż tak drogi – za 1 GB danych zapłaciliśmy ok. 60 zł.

W górę do spisu treści

Podsumowanie kosztów

Podstawowe koszty:

Bilety lotnicze LOT: Kraków – Warszawa – Miami (2961,63 zł/os.)
5 923,26 zł
Wynajem samochodu – (468,94 $)
2 072,71 zł
Paliwo (64,4 gal = 243,7l – 209,74 $)
927,05 zł
Noclegi (1159,75 $) 5 126,10 zł
SUMA dla 2 os.
14 049,12 zł
Koszty / os.
7 024,56 zł

Wydatki:

Jedzenie: restauracje i bary (276,94 $)
1 224,07 zł
Bilety / Zwiedzanie (468,46 $)
2 070,59 zł
Autostrady (87,41 $) 386,35 zł
Parkingi (53,00 $) 234,26 zł
Pamiątki (43,93 $)
194,17 zł
Zakupy (499,42 $)
1 469,44 zł
Ubezpieczenie podróżne 367,00 zł
SUMA dla 2 os. 5 945,88 zł
Koszty / os. 2 972,94 zł

Całkowity koszt wycieczki: 19 995,00 zł
Koszt / os: 9 997,5 zł

W górę do spisu treści

Na koniec

Stany po raz kolejny nas urzekły swoimi widokami, życzliwością ludzi, kulturą, naturą i pogodą. To czego nam trochę żal, to że w niektórych miejscach spędziliśmy za mało czasu. Po podróży pozostało w nas poczucie lekkiego niedosytu, że nie zabrakło jeszcze kilku dni, aby bez pośpiechu posmakować atmosfery codziennego amerykańskiego życia w południowych stanach. Nasz napięty harmonogram spowodował, że niektóre miejsca widzieliśmy tylko przelotem. A to i tak była okrojona wersja pierwotnego planu podróży, który na samym początku zakładał jeszcze wizytę w Nowym Orleanie. To jednak byłoby już zdecydowania za dużo jak na 12 dni. A tak, może NOLA będzie inspiracją do zaplanowania kolejnej wizyty za oceanem? Zobaczymy …

W górę do spisu treści

Wschodnie klimaty

Lwów to miejsce, które już przed powstaniem bloga dwukrotnie było celem naszych podróży. Po raz pierwszy odwiedziliśmy to ukraińskie miasto w sierpniu 2015 r., oraz na krótko, latem ubiegłego roku. Tak więc kolejna podróż nie była podróżą w nieznane, za to w nowym, czteroosobowym gronie. Jednym z efektów tej podróży jest to, że właśnie teraz czytasz te słowa – Marcin wspólnie z Maciejem podjęli decyzję o tym, aby stworzyć bloga o podróżowaniu.

 

Miejsce Lwów
Data wyjazdu 18.05 – 21.05.2018
Środek transportu samochód
Waluta / Aktualny kurs 1 hrywna (UAH) = 100 kopiejek
1 hrywna ≈ 0.09 zł
Lokalny czas
Aktualna pogoda
Dzień / data
Wschód – zachód Słońca

Spis treści

Przed wyjazdem

Na początku zaplanowaliśmy, że do Lwowa dotrzemy z Krakowa samochodem. Taki scenariusz został już sprawdzony rok wcześniej i okazały się być całkiem wygodny (wyjątek stanowi przekraczanie granicy), oraz wbrew głoszonym opiniom – bezpieczny.
Inną opcją którą rozważaliśmy, była podróż pociągiem, jednak wstępna kalkulacja kosztów dla naszej czwórki była mniej korzystna niż samochód.

Jeśli macie jakieś praktyczne doświadczenia z podróży koleją do Lwowa i chcielibyście się nimi podzielić, prosimy o kontakt – chętnie w tym miejscu je opublikujemy.

Istotne rzeczy o których powinniście pamiętać przed podróżą samochodem to:

Paszport – ważny przynajmniej 6 miesięcy od daty przekraczania granicy. Wiza nie jest konieczna jeśli na Ukrainie nie spędzicie więcej niż 90 dni.

Zielona Karta – krajowe OC nie jest honorowane na terenie Ukrainy. Kartę możecie wyrobić u Waszego ubezpieczyciela.
Jeżeli planujecie jechać do Lwowa samochodem którego nie jesteście właścicielem (np. leasingowany), sprawdźcie dokładnie przed wyjazdem czy nie ma w umowie ograniczeń odnośnie jego użytkowania poza strefą UE. Dodatkowo upewnijcie się jakie dokumenty i w jakiej wersji językowej musicie zabrać ze sobą na wyjazd.

Przed wyjazdem nie kupowaliśmy hrywien, zabraliśmy ze sobą drobną kwotę (200 UAH / 28 zł), która pozostała nam z poprzedniego wyjazdu. Za namową znajomych zdecydowaliśmy się wymienić złotówki na lokalna walutę dopiero we Lwowie. Kurs wymiany na miejscu okazał się nieco lepszy niż w Polsce.

W górę do spisu treści

Podróż

Trasa Kraków – Lwów

Nasza trasa wyglądała następująco:

W górę do spisu treści

Odcinek Kraków – Korczowa

Dystans między Krakowem a Lwowem to ok. 325 km, z czego 255 km do przejścia granicznego Korczowa/Krakowiec to bezpłatna (póki co) autostrada A4. Tutaj nic nie powinno Was zaskoczyć – dwupasmowa droga z szerokimi pasem awaryjnym prowadzi bezpośrednio do  granicy. Jedynie na co powinniście zwrócić uwagę to ograniczona możliwość zatankowania samochodu bezpośrednio na A4. Dwie stacje benzynowe są usytuowane niedaleko za Krakowem (449 km i 492 km autostrady – zaznaczone na mapce), a dalej, na całym 177 km odcinku do granicy dostępne są tylko MOP’y (Miejsce Obsługi Podróżnych) wyposażone tylko w parkingi i sanitariaty.  Jeśli tu zapali się wam rezerwa – będziecie musieli zjechać z autostrady.
My wyjechaliśmy z Krakowa o 4 nad ranem – droga do samej granicy zabrała nam ok. 3,5 h, z czego blisko godzinę poświęciliśmy na zjazd z A4 i śniadanie w rzeszowskim McDonald’s. Mimo wczesnej pory, największy ruch na drodze był na początku podróży. Za Rzeszowem napotkaliśmy pojedyncze samochody, a od Jarosławia byliśmy już praktycznie jedynym pojazdem na autostradzie. Na przejście graniczne dojechaliśmy przed 9.

W górę do spisu treści

Przejście graniczne Korczowa/Krakowiec

Przekraczanie granicy to istotna część podróży dlatego opisujemy ją jako osobny, dość rozbudowany punkt. W tym miejscu docenia się przynależność do Wspólnoty Europejskiej i korzyści wynikające ze strefy Schengen. A więc kolejno:

1. Autostrada A4 (3 pasy) kończy się tuż przed granicą państwa światłami ulicznymi, na których należy skręcić w prawo. Tą drogą granicę przekraczają tylko samochody osobowe i autobusy – TIR’y wjeżdżają na przejście równoległa drogą DK94 po prawej stronie autostrady. Jeśli już tu natraficie na czekające samochody to ustawcie się na środkowym pasie ruchu (a w tym przypadku raczej pasie postoju …). Lewy jest przeznaczony dla autobusów, a prawy pas to TAX Free. Mogą z niego korzystać podróżni z poza Unii Europejskiej, którzy wyjeżdżając z Polski z zakupami zarejestrowali wcześniej dokumenty w systemie elektronicznym (formularz Tax Refund Cheque).

2. Po kilkudziesięciu metrach od skrętu są kolejne światła które wymuszają zatrzymanie samochodu – tym razem należy stanąć w wyznaczonym miejscu pomiędzy słupkami, gdzie, na nasze oko, robione jest zdjęcie tablic rejestracyjnych.

3. Następnym punktem jest wjazd na plac przed odprawą celno-paszportową. W tym miejscu droga rozdziela się na pięć pasów: dwa lewe skrajne są przeznaczone dla autobusów i obywateli UE, trzy kolejne dla wszystkich podróżnych. Możecie skorzystać z obu dróg, jednak z doświadczenia lewa strona jest szybsza – prawą przejeżdżają głownie obywatele krajów spoza Unii.

4. Po dojechaniu do przejścia, funkcjonariusz polskiej Straży Granicznej podchodzi do samochodu, sprawdza zawartość bagażnika, odbiera komplet dokumentów (prawo jazdy, dowód rejestracyjny, paszporty wszystkich podróżnych), potwierdza tożsamość pasażerów i zabiera je ze sobą do sprawdzenia. Podczas tej kontroli należy pozostać w samochodzie. Po chwili dokumenty wracają z powrotem  i możecie już przejeżdżać na stronę ukraińską.

5. W pierwszych minutach na Ukrainie otrzymacie od strażnika granicznego istotny dla procesu przekraczania granicy dokument. Jest to poniższy Контрольний талон czyli Bilet kontrolny.

Jest na nim wpisana ilość pasażerów oraz numer rejestracyjny samochodu. Od tego momentu bilet będziecie musieli okazywać w trakcie każdej kontroli pojazdu i dokumentów, w zamian otrzymując poszczególne pieczątki. Pierwszą już na początku po sprawdzeniu bagażnika przez pogranicznika.

6. Po dojechaniu do budek po stronie ukraińskiej, najpierw odbywa się  kontrola paszportowa. Tutaj zauważyliśmy dwie różne metody działania:
– funkcjonariusze Straży Granicznej sami podchodzą do samochodów, sprawdzają tożsamość osób w samochodzie i zabierają dokumenty + bilet do kontroli

– każdy z podróżnych osobiście podchodzi do budki z napisem ПАСПОРТНИЙ КОНТРОЛЬ (Kontrola paszportowa) i podaje paszport do sprawdzenia (kierowca: paszport, dowód rejestracyjny + bilet kontrolny). Po sprawdzeniu tożsamości osób, można wrócić do samochodu – dokumenty po kontroli odbiera kierowca.
W obu przypadkach efekt końcowy powinien być taki sam – po kontroli dokumenty wracają do Was wraz z biletem, a na nim powinna widnieć następna pieczątka.

7. Kolejnym etapem jest kontrola celna – tu już wystarczy aby jedna osoba wręczyła dokumenty urzędnikowi w budce z napisem МИТНИЙ КОНТРОЛЬ (Kontrola celna). W tym miejscu na bilecie zostanie przybita ostania pieczątka.

8. Ostatnim punktem jest wyjazd z przejścia granicznego – w tym miejscu należy zatrzymać samochód, zwrócić bilet kontrolny, i …. droga na Ukrainę stoi przed wami otworem.
 Wracając z Ukrainy czeka Was identyczna procedura, tylko w odwróconej kolejności:

1. Kontrola bagażniku przez pogranicznika ukraińskiego (bilet + pierwsza pieczątka).
2. Kontrola paszportowa (druga pieczątka).
3. Kontrola celna (trzecia pieczątka)
4. Wyjazd z Ukrainy – zwrot biletu z pieczątkami
5. Kontrola paszportowa w Polsce.
6. Kontrola celna. W trakcie tej kontroli celnik bardziej wnikliwie zaglądał do bagażnika i sprawdzał bagaże, pytał o przewożone towary i ilość paliwa w baku.

Przejście jest przeznaczone tylko dla samochodów osobowych, TIR-ów oraz autobusów – przekraczanie granicy pieszo lub pociągiem jest możliwe najbliżej tylko w Medyce.

Tyle odnośnie procedury – a jak to było w naszym przypadku? Wjazd na Ukrainę możemy uznać za  błyskawiczny, gdyż przekroczenia granicy zajęło nam ok. godziny. Po zjechaniu z autostrady podjechaliśmy bezpośrednio do punktu odprawy po  polskiej stronie, następnie spędziliśmy chwile czekając na załatwienie formalności po stronie ukraińskiej. Taki czas to naprawdę niezły rezultat, zwłaszcza porównując go do poprzedniej podróży, kiedy to na  przejściu spędziliśmy 7h w palącym sierpniowym słońcu.  W trakcie powrotu do Polski na granicy spędziliśmy ok. 3,5h. Najdłużej czekaliśmy na kontrolę celną – na naszym pasie trwała ona wyjątkowo długo.

Od czego to zależy? Tutaj nie mamy zbyt wiele doświadczenia, żeby podawać wam jakieś konkretne dane odnośnie najlepszej pory na przekraczanie granicy. Jednak na podstawie informacji od znajomych, którzy znacznie częściej jeżdżą tą trasą na Ukrainę, możemy podpowiedzieć kilka sugestii:
– nie podróżujcie w okresie świąt (zwłaszcza Boże Narodzenie, Wielkanoc). W tym czasie na granicy można spędzić nawet kilkanaście godzin. Spory ruch w kierunku Ukrainy jest na przejściu też w piątkowe popołudnie i wieczór,
– wyjeżdżając na Ukrainę, na przejściu najlepiej być przed godziną 7 rano. Wtedy czas oczekiwania nie powinien być zbyt długi. Im później, tym kolejka staje się dłuższa,
– wracając do Polski we weekend unikajcie niedzielnego popołudnia i wieczora – w tym czasie robi się naprawdę tłoczno.

Jeśli chcecie sprawdzić aktualny ruch na przejściu granicznym – możecie podejrzeć kamery live lub wejść na stronę https://granica.gov.pl/.

Jako alternatywę, możecie rozważyć przejście w Krościenku, tędy wracaliśmy do Polski podczas naszej poprzedniej wyprawy do Lwowa. Jest niewielkie przejście dla samochodów osobowych, na pewno mniej oblegane niż Korczowa i Medyka. Droga z Lwowa przez Sambor prezentuje się całkiem dobrze, tylko na jednym, niedługim odcinku było trochę dziur. (jechaliśmy tamtędy w 2017 chcąc uniknąć ponownego długiego czekania na granicy w Korczowej). Minusem jest na pewno to że na trasie do Krakowa dołożycie dodatkowe 100 km.

W górę do spisu treści

Trasa Krakowiec – Lwów

Po przekroczeniu granicy, pozostałe 70 km do samego Lwowa pokonaliśmy jadąc drogą magistralną M10. Jest to jednojezdniowa, szeroka i komfortowa szosa. Poniżej mała prezentacja drogi (Google Street View):

Ruch na niej nie był duży, a jej stany nawierzchni można uznać za bardzo dobry. Nie sprawdziły się obiegowe opinie o dziurawych drogach oraz nierejestrowanych dotacjach, które trzeba wpłacać do kieszeni ukraińskiej drogówki. Przygody na wertepach mogą  przydarzać się gdzieś na bocznych drogach – na głównej trasie M10 pomiędzy Korczową i Lwowem wam i waszemu samochodowi raczej nic nie grozi. Jedyne odczuwalne niedogodności to poprzeczne nierówność występujące na kilku odcinkach, jednak nie uprzykrzają one zbytnio podróży. Po drodze mijaliśmy klika mniejszych wiosek i miasteczek, nie odnotowaliśmy żadnych stałych fotoradarów, jednak słyszeliśmy z wiarygodnych źródeł o nieoznakowanych samochodach policyjnych patrolujących ten odcinek. Na trasie jest sporo stacji benzynowych – z jednej z nich skorzystaliśmy w drodze powrotnej płacąc za litr ropy naftowej 26 UAh / 3,64 zł .

W Lwowie, a szczególnie w jego centrum, drogi są głownie brukowane i dość nierówne. W miejscach gdzie jezdnia jest współdzielona z tramwajem, bywa że torowisko jest sporo powyżej / poniżej poziomu drogi. Na niektórych odcinkach musieliśmy jechać max 20 – 30 km/h aby nie uszkodzić zawieszenia. Sama jazda w ruchu miejskim nie jest specjalnie trudna, ukraińscy kierowcy są raczej spokojni i uprzejmi, niektórzy nawet otwierali okna i prosili o wpuszczenie na nasz pas ruchu. W trakcie jazdy nie natknęliśmy się na strefy z ograniczeniem ruchu (np. tylko dla mieszkańców itp.). Ulice w centrum miasta oprócz nazw pisanych cyrlicą są także oznaczone nazwami w alfabecie łacińskim, co na pewno ułatwia orientację w terenie.

W górę do spisu treści

Transport

Parkowanie we Lwowie

W centrum miasta znajduje się płatna strefa parkowania. Takie miejsca oznaczone są niebieskimi liniami, a godzina postoju w wyznaczonych porach dnia kosztuje 15 UAH /  2,10 zł (płatność gotówką w parkomacie). Jednak oprócz takich miejsc znajdziecie również sporo miejsc w których nie trzeba płacić za parkowanie. My początkowo planowaliśmy pozostawić nasz samochód na strzeżonym parkingu (w ramach noclegu nie był on dostępny) i zwiedzać miasto pieszo lub korzystać z komunikacji miejskiej. Ostatecznie zaparkowaliśmy go na chodniku pod kamienicą w której się zatrzymaliśmy i tam pozostawiliśmy go na 4 dni. Bez żadnych przykrych konsekwencji.

W górę do spisu treści

Komunikacja miejska

Lwów oferuje trzy środki komunikacji miejskiej:
– autobusy
– trolejbusy
– tramwaje
Siatka połączeń jest dość rozbudowana, a do planowania podróży po mieście można użyć strony Easyway, na której można łatwo wyszukać optymalny transport z punktu A do B.
Cena biletu jednorazowego we wszystkich środkach komunikacji jest taka sama i wynosi 5 UAH / 0,70 zł. Kupuje się go u kierowcy / motorniczego, a w tramwaju trzeba go dodatkowo skasować. Po mieście można też podróżować taksówkami, a na ulicach dość często spotykane są samochody Ubera, my jednak nie skorzystaliśmy z żadnej z tych opcji – przez cały nasz pobyt we Lwowie poruszaliśmy się pieszo.

W górę do spisu treści

Nocleg

Nocleg rezerwowaliśmy na booking.com. Ponieważ szukaliśmy czegoś na 4 dni przed wyjazdem, wybór był już wtedy mocno ograniczony. Zdecydowaliśmy się na apartament Arkadija-Kniazia Romana 11 z dwoma sypialniami, oddalony ok. 10 min pieszo od Rynku Głównego (Google Maps) na poniższych warunkach:


Z właścicielką kontaktowaliśmy się telefonicznie i przez WhatsUp’a rozmawiając głownie po angielsku – po przyjeździe w ciągu 10 min zjawiła się jej „wysłanniczka” z kluczami. Brama wjazdowa, podwórze i oficyna kamienicy w której zlokalizowany jest apartament nie robią najlepszego pierwszego wrażenia. Są one zaniedbane, a klatka  z drewnianymi schodami wygląda na nieremontowaną od lat i nie sprzątaną od miesięcy.

Z momentem przekroczenia drzwi apartamentu zapuszczone ściany i podłogi znikają bezpowrotnie. Mieszkanie było komfortowe i dobrze urządzone – zdjęcia na booking’u w pełni odwzorowują jego stan. Dla naszej czwórki sprawdziło się ono znakomicie. W trakcie wieczornych spacerów i powrotów nie spotkało nas żadne nieprzyjemności oraz przygody. Jedyne problemy jakie mieliśmy w trakcie pobytu związane były z piecykiem gazowym, który czasami zgłaszał błędy, co skutkowało brakiem ciepłej wody i ogrzewania. Do końca naszego pobytu nie udało się całkowicie usunąć usterki, jednak właściciel intensywnie nad tym pracował, przysyłając dwóch lokalnych fachowców do naprawy.

W górę do spisu treści

Jedzenie i picie

Puzata chata – ПУЗАТА ХАТА (Google Maps)
Prospekt Szewczenki 10

Puzata chata jest siecią barów-restauracji, w której sami skomponujecie swój posiłek. Na wejściu czeka na was taca, a następnie długa lada z różnymi potrawami do wyboru (głownie kuchni ukraińskiej). Mnogość jedzenie sprawia że każdy powinien znaleźć to coś dla siebie. Są rzeczy na ciepło: barszcz, pierogi, mięsa, ryby, szaszłyki – są też do wyboru sałatki i desery. Potrawy nakłada na talerze i podaje obsługa – wszystkie ceny są podane obok wystawionych dań. Trochę problematyczne może być to, że nazwy są tylko w wersji ukraińskiej, ale przy kłopotach z komunikacją wystarczy wskazać na co mamy ochotę i powinniśmy otrzymać właściwe danie.  Nam językiem polsko-migowym udało się zamówić m.in. smaczny obiad jak poniżej:

Obiad dla 2 osób:
Naleśniki ze szpinakiem / pierogi / kartofle / łosoś / szaszłyk / kotlet z grzybami / sałatka.
Tort naleśnikowy.
319 UAH / 44,66 zł Z głodu zapomnieliśmy o zrobieniu zdjęcia.

Lwowskie placki – ЛЬВІВСЬКІ ПЛЯЦКИ (Google Maps)

Strudel 45 UAH / 6,30 zł
Cappuccino 28 UAH / 3,92 zł

Pijana Wiśnia – П’ЯНА ВИШНЯ (Google Maps)
Rynek 11

Odwiedzając ten lokal może i nie napełnicie żołądka czymś treściwym, za to na pewno dobrze go rozgrzejecie. Głównym i jedynym daniem serwowanym przez Pijaną Wiśnię jest … nalewka wiśniowa (ok. 17,5%). Kieliszek kosztuje 38 hrywien i oprócz napitku obsługa dorzuci Wam do środka kilka dodatkowych, dobrze nasączonych alkoholem wiśni. Wnętrze lokalu jest niewielkie, właściwie przygotowane tak, aby pomieścić tylko czekających w kolejce. Na regałach w środku znajdziecie Pijaną Wiśnię na wynos w butelkach różnej wielkości i gotowych zestawach (litrowa butelka to koszt 395 UHA / 55,30 zł). Warto zerknąć też na sufit – cały, łącznie z oświetleniem, przyozdobiony jest butelkami z trunkiem. Konsumpcja odbywa się głównie na zewnątrz lokalu – tu ustawiono kilka wysokich stolików przy których można postać, porozmawiać i raczyć się nalewką. Praktycznie zawsze kiedy mijaliśmy knajpkę było tam pełno ludzi. Sama nalewka jest dobra w smaku, nieprzesłodzona, a moc alkoholu tylko lekko odczuwalna. Kieliszek Pijanej Wiśni (albo dwa) na pewno pozytywnie wpłnyą na Wasz nastrój w trakcie zwiedzania Lwowa. Oprócz lokalu na rynku Pijaną Wiśnię znajdziecie też w innych miejscach w centrum – np. tu. (Aktualizacja: Pijana Wiśnia dotarła do Polski. Nalewkę możecie spróbować w lokalach w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu).

Nalewka wiśniowa 38 UAH / 5,32 zł

Teatr piwa Pravda – Театр пива Правда (Google Maps)
Rynek 32

Pravda jest położona bezpośrednio na rynku i zajmuje całą kamienicę, więc nie jest trudno do niej trafić. Wnętrze jest urządzone w industrialnym stylu – odkryte instalacje, cegnlane mury, konstrukcje stalowe, które mimo wszystko tworzą całkiem przyjazną atmosferę. W Pravdzie możecie napić się piwa, znajdziecie tam spory wybór warzonego wg. własnych przepisów chmielowego napoju (przykładowe marki piwa to „Trump” lub „Putin ch.j”). W Pravdzie możecie zjeść, zarówno przekąski do piwa jak i pełne dania. W końcu w Pravdzie możecie też posłuchać też muzyki na żywo. Od wtorku do niedzieli pomiędzy 19 a 22 koncertuje tam Pravda Orkiestra składająca wyłącznie z sekcji dętej. Gra ona własne interpretacji hitów (Billie Jean’a Jacksona, czy Zombie The Cranberries – tu możecie zobaczyć mała próbkę ich możliwości) a także ukraińskie melodie, do których cały lokal śpiewa. W czasie koncertów atmosfera w barze jest naprawę niesamowita. Na parterze znajduje się bar który obsługuje stoliki zlokalizowane na tym poziomie oraz przed wejściem do lokalu. Tu też znajduje się sklep w którym kupicie piwa i inne gadżety i akcesoria związane z Pravdą. Kolejne poziomy to część ze stolikami obsługiwanymi przez kelnerów – za wejście i stolik w tej części zapłaciliśmy 100 hrywien od osoby – w tej cenie zawierały się już dwa piwa. 

Wejście / os. (w tym do wyboru 2 piwa z karty) 100 UAH / 14 zł
Piwo lane – Red Eyes (0,25l) American-style Red Ale 32 UAH / 4,48 zł
Deska serów 154 UAH / 21,56 zł

Lviv Croissants (Google Maps)
Kniazia Romana 18

Nazwa i logo kafejki od razu prezentują praktycznie całe menu. W Lwowskich Croissant’ach (jest ich dość sporo w centrum miasta) możecie zjeść dobrego i taniego rogalika popijając go kawą lub herbatą. Oprócz tradycyjnych crouissant’ów serwowanych na słodko możecie spróbować też wytrawnych, podawanych takimi dodatkami jak szynka, kurczak, ser, pomidory czy jajko. Ceny wahaja się od ok. 30 do 75 hrywien. To dobre miejsce żeby zjeść smaczne lekkie śniadanie – my odwiedziliśmy je w trakcie naszej wycieczki dwukrotnie.

Croissant myśliwski (z kiełbasą, jajkiem, ogórkiem i sałatą 43 UAH / 6,02 zł
Croissant galicyjski (kurczak, grzyby, pomidor, ogórek, sałata) 37 UAH / 5,18 zł
Croissant lwowski (salami, ser, jajko, pomidor, ogórek, sałata) 35 UAH / 4,9 zł
Herbata 15 UAH / 2,10 zł
Lemoniada 20 UAH / 2,80 zł
Kawa 24 UAH / 3,36 zł
Espresso 12 UHA / 1,68 zł

Chinkalya – ХІНКАЛЬНЯ (Google Maps)

Chinkalya serwuje kuchnię gruzińską, której jednym z najbardziej rozpoznawalnych dań jest właśnie chinkali, czyli pierożki z rosołem, mięsem wieprzowo-wołowym oraz przyprawami. My właśnie spróbowaliśmy zamówiliśmy to danie, oraz kilka innych potraw gruzińskich (szczegóły w tabelce). Szczerze … jedzenie w tej restauracji smakowało nam najmniej. Może nie było niesmaczne, ale co najwyżej przeciętne. Sama restauracja jest niewielka – w godzinach szczytu może się okazać, że będzie trzeba poczekać na wolny stolik. Chinkalya jest sieciówką i jest także obecna w Polsce (pod nazwą Chinkalnia), więc jeśli chcecie spróbować ich kuchni możecie odwiedzić którąś z polskich restauracji (adresy). 

Chinkali 7 szt 69,30 UAH / 9,70 zł
(1 szt – 9,90 UAH / 1,38 zł)
Kurczak po czkmerulsku 83 UAH / 11,62 zł
Zupa Charczo 57 UAH / 7,98 zł
Chaczapuri 61 UAH / 8,54 zł
Lemoniada 28 UAH / 3,92 zł
Kompot 61 UAH / 8,54 zł

Masoch – Мазох (Google Maps)
Serbska 7

W przypadku Masoch’a jedzenie i picie ma drugorzędne, a nawet trzeciorzędne znaczenie. Tu liczy się głownie klimat i doznania cielesne. Do knajpki jest dość prosto trafić – przed jej wejściem znajduje się pomnik Leopolda von Sacher-Masocha,  od którego  nazwiska pochodzi termin na określenie zaburzenia seksualnego – masochizm (tu znajdziecie ciekawą youtubową opowieść o lokalu). Wystrój ma perwersyjny charakter (fani przygód Christiana Graya mogą dostać realną namiastkę książki / filmu), a damska części obsługi jest uzbrojona w pejcze, z których dość często korzysta. Nie bądźcie zdziwieni jeśli otrzymacie nimi kilka razy po plecach w trakcie szukania stolika. Na specjalne życzenie możecie zostać też związani, zdominowani, i „zmuszeni” do odgrywania różnych scen – wszystko w granicach zdrowego (!?!) rozsądku. My wpadliśmy tam tylko na drinka i kawę … i kilka przypadkowych uderzeń pejczem po plecach, ale inni klienci korzystali z dodatkowych atrakcji. A na koniec otrzymaliśmy  rachunek w damskiej szpilce …

Koktail „Czułość zabójcy” 120 UAH / 16,80 zł
Piwo (0,5 l) 38 UAH / 5,32 zł
Caffè latte 34 UAH / 4,76 zł

Lwowska Manufaktura Czekolady – Львівська майстерня шоколаду (Google Maps)
Serbska 3

Miejsce pielgrzymek wyznawców kultu czekolady… czyli zapewne ok. 98% ludzkości. Wnętrze kamienicy w której mieści się Manufaktura wręcz nią ocieka. Tutaj czekoladę możecie pić, możecie ją jeść, możecie się raczyć czekoladowym fondue. My spróbowaliśmy czekolady do picia, która w niczym nie przypominała tych, które smakowaliśmy do tej pory. Mała filiżanka w której jest serwowana sprawia nieco mylące wrażanie, że po jednym siorbnięciu będzie już pusta. Tymczasem konsystencja czekolady zbliżona do smoły powoduje, że trzeba ją wyjadać łyżeczką. Jedna taka porcja zapewniła nam zapas słodkości na cały dzień. Oprócz czekolady w Manufakturze znajdziecie także inne desery w postaci ciast i koktajli. Przed wyjściem można jeszcze odwiedzić sklep i kupić trochę słodkości na wynos (są też czekoladowe artykuły w stylu wcześniej opisanego Masoch’a). Uwaga na koniec – bądźcie przygotowani na duży tłok w środku.

Gorąca czekolada – gorzka 45 UAH / 6,30 zł
Gorąca czekolada – gorzka z miętą
49 UAH / 6,86 zł
Muss kawowy
43 UAH / 6,02 zł
Lwowski sernik
43 UAH / 6,02 zł
Kardamon – dodatek
7 UAH / 0,98 zł
Banany – dodatek
5 UAH / 0,70 zł
Sok jabłkowy 29 UHA / 4,06 zł

Dom legendДім легенд (Google Maps)
Staroyevrejska 48

Dom legend jest często opisywanym i chwalonym w internecie miejscem odwiedzin. My niestety nie zabawiliśmy tam zbyt długo – w godzinach obiadowego szczytu bywa tu bardzo tłoczno. Ogólnie rzecz biorąc lokal, oprócz kulinariów, serwuje także bardzo ciekawe doznania wizualne. A to ze względu na sposób jego urządzenia. Kiedy rozpoczniecie wspinanie się wąskimi schodami, na każdym piętrze znajdziecie pomieszczenia urządzone w innym stylu, związane z miejskimi legendami. Jest tu lwowska biblioteka, pokój lwowskich lwów i czasu, a na dachu kamienicy możecie usiąść za kierownicą trabanta z wiosłami. Robienie zdjęć w środku knajpy jest zabronione – jedyne miejsce gdzie można używać aparatu to taras na dachu. Ponieważ nie spróbowaliśmy tu niczego do jedzenia, tym razem na końcu opisu nie znajdziecie tabelki z cenami.

Cukor – Цукор – (Google Maps)
Braci Rochatyńców 21

W trakcie wizyty w Cukorze nasza czwórka była jednomyślna – tu zjedliśmy najsmaczniejszy posiłek  podczas naszej wycieczki. Jednocześnie był on najdroższy, ale ceny nadal mieściły się w granicach rozsądku. Wszystko co zamówiliśmy na śniadanie było świeże, dobrze przyrządzone i ładnie podane. Śniadanie o poranku na jednej z bocznych uliczek w centrum Lwowa w promieniach porannego słońca naprawdę smakowało nam wybornie. Druga restauracja Cukor także znajduje się w centrum miasta przy ul. Krzywa Lipa 3. Dla fanów pingwinka z logo restauracji istnieje możliwość zakupu kubka z jego podobizną.  

Champ breakfast 82 UAH / 11,48 zł
English breakfast 107 UAH / 14,98 zł
Egg Burger 72 UAH / 10,08 zł
Tosty z serem gorgonzola, jajkiem i rukolą
82 UAH / 11,48 zł
Naleśniki z łososiem, szpinakiem i sosem serowo – śmietanowym
137 UAH / 19,18 zł
Smoothie bowl 67 UAH / 9,38 zł
Kawa Americano 31 UAH / 4,34 zł
Kawa Espresso 31 UAH / 4,34 zł
Herbata (czajniczek) 51 UAH / 7,14

Pod Złotą Gwiazdą – Apteka Mikolascha – (Google Maps)
Kopernika 1

Restauracja mieści się w pomieszczaniach dawnej apteki „Pod Złotą Gwiazdą” która w XIX w. należała Piotra Mikolascha. Jej wnętrza były świadkami ważnych wydarzeń w historii, którą tworzyli Polacy: Ignacy Łukasiewicz i Jan Zehn. To właśnie w tym miejscu po raz pierwszy udało im się wydestylować naftę i zbudować pierwszą lampę naftową. A dziś w tych samych wnętrzach mieści się bogata i pełna przepychu restauracja. Jej wnętrze robi wrażanie i nawet jeśli nie jesteście zbyt głodni warto zaglądnąć do środka żeby zobaczyć jej wystrój. W Aptece Mikolascha zatrzymaliśmy się tylko na deser (placki były serwowane na wagę) …. oczy by zjadły by dużo więcej ale nasze brzuchy były już pełne.

Sernik wiedeński 91 UAH / 12,74 zł
Strudel jabłkowy 92 UAH / 12,88 zł

Vapiano – (Google Maps)
12A

Vapiano serwuje włoską kuchnie w swoich restauracjach na całym świecie – my postanowiliśmy spróbować jak ona smakuje we Lwowie. Przy wejściu każdy z nas otrzymał kartę z chipem, z którą udaliśmy się do lady przy której zamawia się dania. Królują tu głownie pasty, pizzy i lasagnie, ale możecie też zamówić coś lżejszego np. sałatkę. Jedzenie jest przygotowywane na bieżąco, a jako że kuchnia włoska nie jest zbyt skomplikowana to na swoje zamówienie nie czekaliśmy zbyt długo. Przy odbiorze talerza otrzymaną wcześniej kartę kładzie się na czytnik i nasze zamówienie zostaje na niej odnotowane. Kuchnia którą serwuje Vapiano jest smaczna – jeśli lubicie włoskie jedzenie to powinniście być zadowoleni (my byliśmy). Po zakończeniu uczty oddając kartę przy wyjściu płaci się rachunek.

Pizza Diavolo 135 UAH / 18,90 zł
Pasta Bolognese 129 UAH / 18,06 zł
Extra Parmezan 15 UAH / 2,10 zł
Zupa pomidorowa (duża) 34 UAH / 4,76 zł

W górę do spisu treści

Zwiedzanie

Cmentarz Łyczakowski (Google Maps, Wikipedia ).
Miecznikowa 33

Jest to najstarszy cmentarz we Lwowie i jednocześnie jedna z najstarszych nekropolii w Europie. Tu znajdują się zabytkowe groby wybitnych przedstawicieli narodu polskiego, ukraińskiego, rosyjskiego i austriackiego, których losy niejednokrotnie pisały całe rozdziały historii XIX i XX wieku. Dla Polaków najbardziej rozpoznawalnymi postaciami pochowanymi na Cmentarzu Łyczakowskim są Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska, Stefan Banach (matematyk), Julian Konstanty Ordon (Reduta Ordona). Wydzieloną częścią nekropoli jest Cmentarz Obrońców Lwowa (Orląt Lwowskich) – mieszkańców Lwowa którzy w latach 1918 -1920 stanęli w obronie polskiego miasta w czasie wojnie polsko-ukraińskiej i polsko-bolszewickiej. Jako że nasz blog ma na celu opisywać wycieczki a nie historię, w tym miejscu odsyłamy was do innych, bogatych źródeł w których możecie poznać dzieje tego miejsca …. i naprawdę warto zrobić to przed lub w trakcie wizyty na cmentarzu.
Na cmentarz z centrum można dojechać tramwajem, albo przespacerować się na nogach. My wybraliśmy tą drugą opcję – droga z centrum zajęła nam ok 20 min. Wejście na cmentarz kosztuje 30 UAH, za dodatkowe 30 UAH w kasie można też kupić mapę cmentarza (jest w polskiej wersji językowej). Jest ona przydatna podczas zwiedzania, zaznaczone są na niej wszystkie ważniejsze pomniki i nagrobki. Większość nagrobków wartych zobaczenia (Konopnicka, Zapolska, Ordon) znajduje się w alejkach po lewej stronie placu przy wejściu. Aby dotrzeć do Cmentarzu Obrońców Lwowa należy podążać alejką na wprost.

Duże wrażanie na nas zrobił ten ostatni, nazywany także Cmentarzem Orląt Lwowskich – rzędy prostych murowanych krzyż w niedużymi tablicami i biało-czerwoną wstążką. Wśród nich wyróżnia się jeden z nagrobków, z którego szczątki pochowanego tam nieznanego żołnierza zostały ekshumowane i uroczyście złożone w Grobie Nieznanego Żołnierza na placu Piłsudskiego w Warszawie.

Na zwiedzanie Cmentarza Łyczakowskiego poświęciliśmy ok. 2h.

Archikatedralny sobór św. Jura (Google Maps, Wikipedia).
plac św. Jura 5

Sobór jest katedralną cerkwią Kościoła Grekokatolickiego w archidiecezji lwowskiej, kościoła który uznaje władzę i autorytet papieża. W latach 1946 – 1990 na mocy pseudosoboru zaaranżowanego przez sowieckie władze został on przyłączony do kościoła prawosławnego. Po powrocie do Kościoła Grekokatolickiego, w 1998 został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Sobór również nie jest zbytnio oddalony od centrum – spacerem można dojść do niego z rynku w 20 min, po drodze odwiedzając również park ukraińskiego poety i działacza Iwana Franko. Za wejście do archikatedry nie pobierana jest żadna opłata, należy tylko zwracać uwagę aby nie zakłócać odbywających się tam uroczystości – my trafiliśmy akurat na ceremonie ślubu.


Bazylika Metropolitalna pw. Wniebowzięcia NMP
(Google Maps, Wikipedia).
plac Katedralny 1

Bazylika, nazywana także katedrą Łacińską, jest położona tuż przy Rynku Głównym. Jej budowa, zainicjowana przez Kazimierza Wielkiego, rozpoczęła się w 1370. W kolejnych stuleciach jej bryła stopniowo ewoluowała poprzez dobudowę kaplic oraz zmiany stylów architektonicznych. Najtrudniejsze w dziejach katedry Łacińskiej były czasy władzy sowieckiej. W 2001 r., papież Jan Paweł II, podczas wizyty w Lwowie dokonał koronacji kopii obrazu Matki Bożej Łaskawej, który znajduje się w ołtarzu głównym.
Nasza wizyta w Bazylice niestety była bardzo krótka – ze względu na przygotowania do Pierwszej Komunii mogliśmy wejść tylko do krużganków, reszta kościoła była wyłączona ze zwiedzania. Wszystkie informacje dotyczące Bazyliki, jej historii, zasad i godzin jej zwiedzania znajdują się na stronie internetowej kościoła.

Muzeum Pamięci Narodowej „Więzienie przy Łąckiego” (Google Maps, Wikipedia).
Stefana Bandery 1

To muzeum pokazuje jak skomplikowana i trudna może być wspólna historia słowiańskich narodów. Budynek, który mieści się oddział muzealny pierwotnie powstał jak koszary, a następnie został rozbudowany o część więzienną. W latach 20 i 30 XX w. po odzyskaniu niepodległości przez Polskę i włączeniu Kresów Wschodnich do terytorium naszego państwa budynek, w polskim już Lwowie, pełnił funkcję więzienia i aresztu śledczego w którym przetrzymywani byli ukraińscy członkowie organizacji antypolskich (m. in. Stefan Bandera). Po wybuchu II Wojny Światowej więzienie przeszło pod protektorat sowiecki i aż do 1941 należało do NKWD. Z chwilą ataku Niemiec na ZSRR, uciekający funkcjonariusze NKWD wymordowali prawie wszystkich więźniów (ok. 1000), a budynek został przejęty przez Gestapo. Po zakończeniu wojny trafił on znowu we władanie NKWD / KGB i pełnił funkcję aresztu śledczego. W roku 2009 w więzieniu zostało otwarte Muzeum Pamięci Narodowej.
Wejście dla zwiedzających znajduje się z boku głównego budynku, na ulicy Briułłowa, a jego zwiedzanie jest bezpłatne. Wchodząc do środka, w pierwszej kolejności przechodzi się przez pomieszczenie przypominające wartownie z ukraińskim funkcjonariuszem (?) w mundurze i następnie do pomieszczeń muzealnych. Niestety wszystkie informacje historyczne / zdjęcia / eksponaty są opisane po ukraińsku. W pierwszym pomieszczaniu można tylko znaleźć drukowany informator w języku polskim z historią więzienia. Przechodząc przez kolejne korytarze i pomieszczenia można poczuć charakter tego miejsca i jego przeznaczenie. Surowe, odrapane mury, klaustrofobiczne cele z pryczami i pokoje przesłuchań. Tu nie ma wymuskanych okazów do podziwiania, tu eksponatem jest atmosfera, momentami prawie namacalne uczucie które towarzyszyło ludziom więzionym w tych pomieszczaniach kilkadziesiąt lat temu. W kilku celach znajdują się ekspozycje ze zdjęciami, artykułami i dokumentami związanymi z historią tego miejsca – w środku spędziliśmy ok. 1h.



Wysoki Zamek (Google Maps, Wikipedia)

Pod tą nazwą wcale nie kryje się potężna budowla, nie jest to też tytułowe miejsce z powieść Philipa K. Dicka. Wysoki zamek to park i wzgórze położone na północny wschód od Rynku. Nazwa pochodzi od warowni, która wznosiła się nad miastem do 1704r. Po jej zburzeniu, w XIX wieku teren został ten przekształcony w park, a następnie w tym miejscu usypano kopiec Unii Lubelskiej. Wejście na niego i do parku jest bezpłatne. My podjechaliśmy na górę samochodem ulicą Krzywonosa, a następnie wspięliśmy się górę po schodkach prowadzących od ulicy Wysoki Zamek. Ze szczytu dobrze widać panoramę Lwowa. Jeśli wcześniej zdążyliście już trochę pozwiedzać miasto, powinniście łatwo odnaleźć wśród budynków kopułę soboru św. Jura lub wieżę Ratusza na Rynku. Ciekawy widok rozciąga się po stronie wschodniej – tu miasto kończy się dość szybko, a dalej rozciąga się płaskie, zielone (latem) połacie łąk i pól.

Widok z Wysokiego Zamku

Mapa

W górę do spisu treści

Inne

Mobilny  Hotspot

Przekraczanie granicy to nie jedyny moment w którym odczujecie że opuszczacie UE. Przypomną wam o tym także smsy z taryfami roamingowymi od lokalnych operatorów telefonii komórkowej. Standardowe opłaty za połączenia do Polski to 5 zł/min i 2 zł/min za  przychodzące.  Wysyłany SMS kosztuje 1 zł, a MMS – 2 zł, natomiast wymiana danych to aż 3,6 zł/100 kB, więc tanio nie jest. Aby ograniczyć wydatki związane z komunikacją, po przyjeździe do Lwowa kupiliśmy pre-paid’owy pakiet startowy ukraińskiego Vodafon’a (28 UAH / 3,92 zł) i doładowanie 100 UAH / 14 zł. W tej cenie otrzymaliśmy pakiet danych no limit.


Po uruchomieniu mobilnego hotspota cała nasza czwórka przez cały okres pobytu i zwiedzania miała nieograniczony i niskokosztowy dostęp do internetu. Więcej szczegółów o mobilnym hotspocie opisaliśmy tutaj.

Runday – coś dla biegaczy

Runday jest biegiem z pomiarem czasu, który odbywa się na dystansie 5 km w lwowskim Stryiskyim Parku co sobotę rano (kwiecień – październik: 9:00, listopad marzec: 10:00). Jest to ukraiński odpowiednik popularnego na całym świecie parkrun’u, który jest organizowany na zasadach wolontariatu, a udział w nim nie wiąże się z żadnymi kosztami. Startujący regularnie co tydzień biegacze są zarejestrowani, co pozwala na śledzenie własnych wyników na przestrzeni czasu, przy jednorazowym starcie raczej nie jest to konieczne. Na liście wyników i tak pojawicie się jako NN. Trasa biegu jest bardzo przyjemna, płaska i wiedzie asfaltowo-szutrowymi alejkami parku. Na miejsca, gotów, START!

Zakupy

To co na pewno opłaca się kupić na Ukrainie to alkohol i słodycze. Dobra wódka 0,5l kosztuje w sklepie ok. 120 – 150 UAH / 16,80 -21,00 zł, ale uwaga – można ją kupić w sklepach dopiero od godziny 10 rano.
Co do słodkości, to dwiema najpopularniejszymi ukraińskimi markami są Roshen, należący do prezydenta Petra Poroszenka oraz Svitoch (Світоч). Obszerny salon tego pierwszego znajdziecie w centrum przy ulicy Wałowej 4.

W górę do spisu treści

Podsumowanie kosztów

Podstawowe koszty:

Dojazd (paliwo ON) – 46,9 l:
– 27,5 l – tankowanie UA (715 UAH = 100,10 zł)
– 19,4 l – tankowanie PL (96,80 zł)
196,90 zł
Nocleg (4250 UAH) 592,20 zł
SUMA dla 4 os.
789,10 zł
Koszty / os.
197,28 zł

Wydatki:

Jedzenie (6436 UAH) 901,04 zł
Bilety: Pravda, tour po mieście, cmentarz Łyczakowski (840 UAH) 117,60 zł
Pamiątki: magnesy, kubek (280 UAH) 39, 20 zł
Zakupy: woda, przekąski, Vodafon, itp. (597 UAH) 83,58 zł
Prezenty: słodycze, alkohol, piwa Pravda (1345 UAH) 188,30 zł
Parkowanie (30 UAH) 4,20 zł
SUMA dla 4 os. 1333,92 zł
Koszty / os. 333,48 zł

Całkowity koszt wycieczki: 2132,02 zł
Koszt / os: 530, 76 zł

W górę do spisu treści

Na koniec

Lwów, mimo że na pierwszy rzut oka wydaje się być zaniedbany i odrapany, posiada swój klimat, który można dostrzec już w pierwszych dniach spędzonych w tym mieście. Tu wszystko komponuje się ze sobą: nierówne brukowane ulice, podstarzałe kamienice, kopcące autobusy i tramwaje sprzed 30 … 40 lat. To miasto jest prawdziwe – nie próbuje udawać zachodnich metropolii, nie próbuje gonić ich stylu na skróty wszczepiając w architekturę błyszczące wysokie konstrukcje ze szkła i stali. Lwów ma swój urok i charakter … tylko trzeba chwili żeby go dostrzec. A w kategoriach cenowych nie ma wielu miejsc, gdzie wydając relatywnie niewielkie pieniądze, można tak miło spędzić weekend. Właśnie dlatego Lwów staje się co raz popularniejszym miejscem wypadowym  – w trakcie tej wycieczki zauważyliśmy sporo więcej turystów z Polski niż jeszcze rok czy trzy lata temu.

W górę do spisu treści

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę według twoich potrzeb.
Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Więcej informacji...


Dla Państwa wygody strona inzynierypodrozuja.pl używa plików cookies po to, by dostosować serwis do potrzeb użytkownika, a także w celach statystycznych. Pliki cookies (tzw. ciasteczka) to niewielkie pliki tekstowe wysyłane przez odwiedzany serwis internetowy do urządzenia internauty (komputer, smartfon, tablet itp.). Nie zawierają one żadnych danych osobowych.

W większości przeglądarek internetowych można: kasować pliki typu cookies z twardego dysku komputera (z poziomu ustawień przeglądarki), zablokować wszystkie przysyłane pliki typu cookies lub ustawić ostrzeżenie przed zapisaniem ich na dysku. Należy mieć na uwadze, że zmiany ustawień tych plików polegające na ograniczeniu ich stosowania mogą wpłynąć na niektóre funkcjonalności dostępne na stronach internetowych je stosujących. Brak zmiany tych ustawień oznacza akceptację dla stosowania plików typu cookies.

Zmiana ustawień cookies w najbardziej popularnych przeglądarkach:

- Google Chrome -

Menu → Ustawienia → Pokaż ustawienia zaawansowane → Prywatność → Ustawienia treści → Pliki cookies – należy wybrać odpowiednią opcję.

- Internet Explorer -

Menu → Narzędzia → Opcje internetowe → Prywatność – należy wybrać odpowiednią opcję.

- Mozilla Firefox -

Menu → Opcje → Prywatność → Historia – należy wybrać odpowiednią opcję.

- Opera -

Menu → Preferencje → Zaawansowane → Ciasteczka – należy wybrać odpowiednią opcję.

- Safari -

Menu → Preferencje → Prywatność → Pliki cookies – należy wybrać odpowiednią opcję.

Zamknij okno